czwartek, 25 lutego 2016

Babcia Ljuba

 Pod niedawnym wpisem o tytule "Miłość" pojawiła się dyskusja z czytelniczką podpisującą się 'Wolna".  Wolna pisze tam w pewnym miejscu:
Ależ ja cały czas własnie o tym piszę - o praktyce. O tym jak dać sobą przykład innym. Jeśli już ma się otwarte serce na ludzi, miłość do nich, to samo się tak staje, że się człowiek zbliża do tych "biednych" ludzi, wyciąga się do nich rękę, dąży do życzliwej rozmowy. Nie na siłę, ale tak po prostu, niezauważalnie. Tu nie chodzi o prawienie im morałów, ale jakiś kontakt musi być, żeby zaświecić przykładem. Warto się nad tym spokojnie zastanowić.
W końcu alkoholicy czy inni chorzy i zdegenerowani ludzie nie pojawiają się w naszej przestrzeni po nic.

Ja na przykład sprzątam po ludziach śmieci we wsi i w lesie. Nic nie oczekuję w zamian, mam przyjemność pozostawienia za sobą

 http://michalxl600.blogspot.com/2016/02/miosc.html


Sprowokowała mnie ta wypowiedź do przetłumaczenia wzruszającego tekstu jaki kilka dni temu znalazłem w necie. Miałem taką ciocię Genowefę - czytając to zaraz stanęła mi ona przed oczami, dzięki niej moje i brata dzieciństwo nie stało się koszmarem. Gieniuchna (tak mawiał o niej mój tato) była jemu niejako drugą matką - chodzące dobro, anioł w ludzkiej skórze. 
        To przykład kobiecej mocy i kobiecego wpływania na świat. Opisywała to pięknie Olga Waliajewa na temat porządku robionego po dzieciach w domu, że porządkowanie przypomina zgarnianie śniegu podczas zamieci, że to nie ma końca. Prawdziwa kobieta działa energią wody - jak potok, jak krople, metodycznie i cierpliwie. To nie jest działanie na wzór męski - wstał, porąbał drewna, spocił się i przysiadł aby nabrać sił. Kobieta będąca zsynchronizowana z żeńską mocą działa właśnie "w potoku", płynie cierpliwie małą strużką. Cały czas rozświetla świat swoją miłością nie bacząc na rezultaty. Ona wie, że woda i tak zawsze zwycięży.


  Przy wejściu do naszego domu mieszkała pewna staruszka - babcia Ljuba (istnieje takie rosyjskie imię Ljubow czyli miłość-   przyp. tłumacza). Miała 97 lat. Miła i przyjazna staruszka, zawsze w dobrym nastroju, uśmiechająca się i pogodna. Dla mnie jest ona oświeconym mistrzem. Spokojnie! - w swojej głowie nie padałam przed nią na twarz kiedy widziałam ją siedzącą na ławeczce tuż przy wejściu na klatkę. Już wyjaśniam dlaczego tak myślałam.

   Na początku babcia Ljuba ozdobiła parapety na naszym piętrze i przy naszym wejściu doniczkami z kwiatami. Pięknie było. Następnego dnia najpiękniejsze z kwiatów - te z pąkami zostały skradzione i koło wejścia do metro można było zobaczyć zwinnych handlowców z doniczkami babcinych kwiatów.

  Sąsiedzi zdecydowali wstawić zamek i domofon do drzwi wejściowych. Ona powiesiła na ścianach ramki ze złotymi myślami wielkich ludzi - rozbudzające sumienie i działające jak przykazania oraz znów postawiła kwiaty na parapery. Zrobiło się bardzo komfortowo.

  Do wejścia zaczęły przenikać głośne nastolatki - babcia Ljuba wyszła, zaproponowała im wodę oraz herbatę. Podrostki długo się śmiały - poobrywali kwiaty i poprzekrzywiali obrazki.

  Następnego dnia znów postawiła kwiaty, wyprostowała ramki na ścianach i położyła na parapetach książki - klasykę. Znów przyszła młodzież - hałasowała i robiła wrzawę. Ona wyszła propnując im herbatę z ciasteczkami  własnego wypieku - pachnącymi i apetycznymi. Dzieciaki nie mogły odmówić. Nawet zabrały ze sobą książki przyrzekając je przeczytać. Nie dotknęli kwiatów ani ramek.

  Następnego dnia wyniosła plasikową butelkę z wodą aby każdy chcący zatroszczyć się o kwiaty mógł je podlać oraz nowe książki. Wieczorem znów przyszła młodzież i oblewała się nawzajem wodą, chichotali i rozrabiali. Babcia znów wyszła do nich proponując herbatę i ciasteczka - zabrała butelkę, napełniła wodą i poprosiła aby podlali kwiaty.

  Dzieciaki zaczęły przychodzić do wejścia codziennie - sąsiedzi się nawet oburzali, wezwali Policję ale babcia powiedziała, że to niby do niej, że przyszli jej uczniowie w sprawie książek - przy Policjantach rozdała książki zdezorientowanej młodzieży a Policję odprawiła "z Bogiem!".  

  Przy wejściu pojawiła się szafa z książkami a obok niej wyjaśnienie: "Prośba- jeśli macie w domu ciekawe i ważne książki, które już przeczytaliście to podzielcie się nimi! Bądźcie tak mili! A ci co wzięli i przeczytali zwróćcie je proszę dla tych, dla których to może być potrzebne i ważne".  

   Szafa zapełniła się książkami. Kwiaty pojawiły sie na parapetach na wszystkich piętrach, różne cytaty pięknie oprawione w ramki także. Każdego wieczora drzwi wejściowe do domu pozostawiano otwarte.

Wieczorem na schodach można było zobaczyć podrostków czytających książki. Babcia Ljuba położyła na parapetach nawet kilka latarek aby wygodniej im było czytać. Dzieciaki siedziały u wejścia z włączonymi latarkami i było tam jaśniej niż zazwyczaj. 

 Babcia umarła. Na pierwszym piętrze naszego domu otwarto klub dla dzieci i młodzieży z biblioteką i kwiatami na parapetach. Symbolem klubu stała się latarka.

   autor: Olga Plisecka  https://vk.com/slavianinpolska?w=wall230499675_706%2Fall